Wyszłam przed dom słysząc warkot samochodu. Pod sąsiedni dom zajechały dwa samochody. Jeden był osobowy, siedziało w nim pięciu chłopaków. Drugi prowadził otyły starszy pan i był to samochód dostawczy. Domyśliłam się, że ktoś wprowadził się do domu po pani Agacie. Zaciekawiona stanęłam za altanką i przypatrywałam się przeprowadzce. Z pierwszego samochodu wysiedli chłopcy i weszli do domu, a "grubasek" rozpakowywał samochód. Po kilku minutach wróciłam do domu i usiadłam na parapecie w kuchni. Myślałam, że nikt mnie nie zauważy. Niestety... Zauważył mnie jeden z chłopaków, kiedy dziękował dostawcy za pomoc. Był strasznie przystojny. Ślicznie się uśmiechał i miał piękne oczy, a jego loczki seksownie okalały twarz. Chyba zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Z dziwnym uczuciem poszłam się położyć i zasnęłam.
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Powlokłam się, by je otworzyć. Bardzo mnie zdziwiło to, co zobaczyłam za nimi. Stał tam chłopak, który wczoraj mi się spodobał. Nie powiedziałam nic, więc on lekko zmieszany powiedział:
- Hej. Jestem Harry z zespołu One Direction. Zobaczyłem cię wczoraj i pomyślałem, że mogę zaprosić cię na śniadanie do naszego nowego domu.
- Ojej. Ja jestem (T.I). Pewnie, że skorzystam z zaproszenia. - wydukałam.
- Cieszę się. Biegnij się przebrać, ja poczekam. - uśmiechnął się Harry, a ja popędziłam do góry.
Ubrałam się ładnie i zeszłam na dół. Poszliśmy z Harrym do ich domu. W środku poznałam Niall’a, Zayn’a, Liam’a i Louisa. Kojarzyłam nazwę zespołu, kilka moich koleżanek fascynowało się nim, więc pomyślałam, że lepiej nie mówić im o przeprowadzce chłopaków, bo zaczną mnie nachodzić. Zjedliśmy śniadanie i Harry odprowadził mnie do domu. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać:
- Mieszkasz sama? - zapytał Harry.
- Tak. Od roku.
- Lubisz to miejsce? Jest tu spokojnie?
- Lubię to miejsce. Sąsiedzi są mili i nie odwiedzają nas żadni menele. Wolą imprezy w lasku niż w opuszczonym blokowisku. - zaśmiałam się.
- No tak. Oprowadzisz mnie jutro po mieście?
- Pewnie. Mogę was oprowadzić.
- Nie, nie. Oprowadzisz mnie, bo..
- Bo? - zapytałam ciekawa dalszej części zdania.
- Bo się w tobie zakochałem. Kocham cię!
- Też cię kocham. Spodobałeś mi się od czasu jak zobaczyłam cię z okna. To była miłość od pierwszego wejrzenia.
- Zdecydowanie tak. - szepnął chłopak i wessał się w moje usta. Całowaliśmy się długo i namiętnie, a potem poszliśmy na spacer, ale już jako para.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz